Bezpowrotnie Lyrics: Odbija światło szyba, przedpokój, dywan / Twarz przemywam, kolejna kropla po umywalce spływa / Na parapecie ostatni kwiat usycha / Ojciec już zasnął chyba, ciężko
[Verse 1] Wita Cię moja muzyka jak zimna, szorstka polska ulica Prosta różnica tam gwiazdy tu galaktyka Kostka Rubika płynie bębnami w wodospad cykad Postać wspólnika z prawej, po lewej postać wspólnika Ej mama ci da, przerwa na zipa? że tak zapytam Szad Akrobata wyczytasz z nieśmiertelnika Student ludzkich charakterów, pierdolony rentgen dusz Co zamienia we mgłę susz, chadza jak mędrzec w busz I czerpie energię z brzóz, z dala od betonowych ludzi, Jak chcesz mnie na pętle włóż, a cały świat Ci się wywróci Wślizguje się w belkę gwóźdź, kolejny jest przykuty Jak Hannibal Lecter mózg, otwieram za dwie minuty Możesz czuć jak na Alasce chłód kiedy Ci grzebie w czaszce Mam coś ciekawego w szafce, obudzę w nas wynalazcę Chirurg znowu operuje, idzie fama na parafce Jeden zwykły sen w strzykawce mam... [Hook x2] Umieram na wyobraźnię, a gdy piszę trzęsę ziemią! Tak, żeby Nam było raźniej, gdy Nam kradnie sen bezsenność To co teraz tylko w Nas jest . Jesteś ze mną? Nim się skończy i będzie ciemno [Verse 2] Wyostrzone receptory do granic, czasem mam dosyć Mam pewność, że jestem chory, pierdolą mnie ich diagnozy Służby, magistry, doktory, szamani, wiedźmy, znachorzy Kiedyś za te metafory rzucaliby mnie na stosy W pomieszczeniu zadymionym wprawiam mózgi w stan narkozy Niosę styl zaginiony jak manuskrypt z Saragossy Zanim stworzą serum, wiem jedno - że pan nas stworzył Po to by w tym koloseum wygrywali gladiatorzy Nie ruszaj się jeszcze czekaj! przecież tnę Ci potylicę Skalpel płynie przez marcepan, sięgam po pilniczek Zaufałeś mi jak dziecko, a ja szperam Ci w psychice Wróć na obrotowe krzesło, zwariujesz od przywidzeń Powiem to co mam powiedzieć, czuję, że ten świat nie słucha Nie umiem myśleć co będzie, wycieram tylko krew z ucha Posłuchaj ołów ma zapach, zaufaj znam się na kwiatach I nie ślepe kule niesie ten co zwie się Akrobata! [Hook x2] [Verse 3] Zima przyszła w święto zmarłych, dzień był zimny, beton twardy Szybki krok jak sen polarny jak czas w tempie jednostajnym Dzień gdy cmentarz jest otwarty, stróż gołębie resztką karmił Próbowałem zgubić myśli, jak tu kurwa być normalnym? Po co ciągle chcę świat zmieniać? czemu tylko w mój ideał? Nawet gdyby brud wybielał wciąż żyjemy tu i teraz Pośród śpiących opowieści, których chwila już minęła I zbiorowych zmów milczenia, gdzie wszystko ma punkt widzenia Nim skończymy jak antyki sącząc to co w nas umiera Łączymy się w galaktyki i wiruje karuzela Każdy z nas to mały kosmos zależny od zachmurzenia Żal tylko że z nami rosną zabierając nam złudzenia Chyba czas trochę odpuścić, sztuczne kwiaty mokły Moje ścieżki jak gąszcz bluszczy pod podeszwami się plotły Pośród myśli nieposłusznych szumiała mi rzeka kropli I choć szedłem wam coś dłużny, dziś nie szedłem się tam modlić [Hook x2] Tylko ja jestem naprawdę - póki kartka jest czysta. Zobacz we mnie kogo zechcesz - do zobaczenia gdzie chcesz. Bo póki mi grają świerszcze, w pamięci, a rzeka szepce. W ręce granat trzymam - stoję - Bóg zapomniał o zawleczce. Witam gości - jak kapitan - tego balu na żyletce. REFREN.Sukces “Avatara” pokazuje, że teraz widownia może już nie chcieć oglądać obrazów w dwóch wymiarach, tak jak przestała chodzić na filmy nieme, a potem czarno-białe Kino wchodzi w wielki zakręt historii. Studio 20th Century Fox ogłosiło właśnie, że w roku 2012 – w stulecie od katastrofy – wprowadzi na ekrany trójwymiarową wersję “Titanica” Jamesa Camerona. Tego samego reżysera, którego trójwymiarowy “Avatar” bije od kilku miesięcy rekordy kasowe. I to nie z powodu szczególnych walorów akcji czy oryginalności tematu, ale ze względu na olśniewającą widowiskowość pokazaną w trzech wymiarach. Przyznajmy: takiego spektaklu kino dotąd nie widziało. “Avatar” wydaje się przechylać właśnie szalę – teraz widownia może już nie chcieć oglądać obrazów w dwóch wymiarach, tak jak przestała chodzić na filmy nieme, a potem czarno-białe. A rzeczony Cameron idzie za ciosem i zapowiada przerobienie własnego “Terminatora 2”, staruszka z 1991 r., na wersję trójwymiarową. Ta moda dociera i do nas. Jerzy Hoffman kręci superprodukcję o wojnie polsko-bolszewickiej też w trzech wymiarach. A to dopiero jaskółki wielkiej rewolucji. Depresja avataryjna Niedowiarków najszybciej przekonają cyfry. W momencie wprowadzania “Avatara” do kin jego budżet zamykał się sumą 460 mln dol., z czego trzecią część wydano na globalną promocję tego wizualnego gadżetu. Zwróciło się szybko i po wielekroć: pierwszy miliard dziełko ściągnęło z rynku już po 17 dniach projekcji, a na początek lipca jego dochodowość wyceniano na 2,7 mld dol. (2 mld były dotąd sumą nieprzekraczalną). Pieniądze płyną i znawcy rynku szacują, że ich strumień wyhamuje nie wcześniej niż przy 4 mld. Kiedy w grę wchodzą inwestycje w takiej skali, amerykański producent filmowy musi o swojej widowni wiedzieć coś, czego ona sama jeszcze nie wie – nadciąga era trzeciego wymiaru. Tu producentowi nawinął się reżyser Cameron, mający dobrą rękę do wystawnych fabuł. Cameron jako scenarzysta “Avatara” odpowiedzialnie kalkulował, że pokazanie trójwymiarowego orła w przestworzach, ławicy na tle koralowca, a choćby i dinozaura już frekwencji nie zmobilizuje. Teraz widz potrzebuje totalnej wizji w typie halucynogennym – świat niby z naszego wyrosły, ale nieporównanie bardziej wystawny. “Avatar” z premedytacją zalecał się więc z plakatów hasłem: “Enter the World!” (“Wejdź do świata”). Więc nie ludzie, ale ich wehikuły (tytułowe awatary), nie Ziemia, ale planeta Pandora w układzie Alfa Centauri (4,4 roku świetlnego od nas), nie widoczki saharyjskie, lecz orgia roślinności. Cameron wygenerował nawet miejscowy język, żeby milutko szemrał w tle. Do tego fabułka: oszczędna, ot, żeby był pretekst do ruchu kamery, ale by wypadki, a już, Boże broń, jakaś ewentualna refleksja nie przeszkadzały w pokazie. I zażarło – jak mówi młodzież, do której ta inscenizacja była adresowana. Do tego stopnia, że socjolodzy odnotowali zjawisko depresji avataryjnej – dzieciaki tak mocno wpatrzyły się w tę fatamorganę, że powrót do realnego świata kosztował je dramatyczne obniżenie nastroju. Światek filmowy już taki wyrywny nie był i skwitował rzecz Oscarami za scenografię, zdjęcia i efekty specjalne, czyli za obsługę techniczną. Gotowane łososie w majonezie Nie szkodzi. Bo “Avatar” to nie jest data w rozwoju sztuki filmowej, ale być może przełom w technologii kina porównywalny do wcześniejszych kamieni milowych: wprowadzenia dźwięku czy koloru. Na tę rewolucję byłby już czas wielki, bo światowa widownia zdecydowanie nie nadąża za postępami techniki. Wynalazki przyjmuje więcej niż opornie. I wiadomo, dlaczego. Otóż siła rażenia ekranu kinowego jest tak duża, że widz odruchowo broni się przed jej inwazją. Historia techniki filmowej to pojedynek wynalazcy z widzem. Mamy na to szereg dowodów, które aż się proszą, by je przywołać w kontekście rewolucji trójwymiarowej. Weźmy rzecz dla nas tak oczywistą jak kolor. Wprowadzanie go do kin w skali masowej zabrało sztuce kinematograficznej skromne pół wieku. Pierwsze barwne (trójkolorowe) ruchome obrazki pokazywano w Anglii w pierwszych latach XX w. Sukcesywne próby dobarwienia obrazu wcale nie były witane entuzjastycznie. Kiedy w 1935 r. pokazano w Stanach film “Becky Sharp” (streszczenie “Targowiska próżności”), publiczność była zdegustowana. “Aktorzy wyglądali jak gotowane łososie w majonezie”, pisała prasa. Dopiero z początkiem lat 50. system Eastman Color spopularyzował barwę w sposób ostateczny. W 1954 r. na 237 wyprodukowanych wtedy filmów aż 150 nakręcono w kolorze, co przeważyło szalę. A jakie u nas były z tym korowody! Kiedy Aleksander Ford kręcił “Krzyżaków” (1960), nie pozwalał taśmy Eastmana wywoływać w Warszawie w obawie, że krajowy chemik zaprzepaści pracę 2 tys. uczestników tej rekordowej filmowej imprezy. Po skończonym dniu zdjęciowym naświetlone rolki pakowano do samolotu, który wiózł je do laboratoriów paryskich. Stamtąd taśma natychmiast po wywołaniu wracała, by ekipa mogła wybrać udane ujęcia. Tak nakręcono 40 km taśmy, z czego pięć weszło do ostatecznej wersji filmu. A godzi się przypomnieć, że operator Mieczysław Jagoda godzinami studiował odcień, jaki dawała gotycka cegła, aby podporządkować mu klimat barwny obrazu. Co się powiodło, jak zaświadcza najnowsza, zremasterowana pod kierownictwem Witolda Sobocińskiego wersja “Krzyżaków”, która wraca właśnie na duże ekrany pół wieku po premierze. Idźmy dalej. Film szerokoekranowy to wynalazek roku 1914, ale znaczący udział w produkcji (ok. 30%) zyskał dopiero w roku 1957 w Stanach. A kino odnotowuje tu znacznie bardziej rekordowe opóźnienia. Otóż cineramę, czyli ekran w kształcie rotundy, na który można patrzeć, obracając się o 360 stopni, zaprezentowano już podczas Wystawy Światowej w Paryżu w 1900 r. Widownia mieściła się na dachu w stylizowanym koszu balonowym, co było o tyle uzasadnione, że film przedstawiał podróż po stolicach europejskich. Ten fenomen zademonstrowano tylko trzy razy, ponieważ liczne projektory grzały się tak bardzo, że zachodziło niebezpieczeństwo pożaru. Z latami kwestię pożarową opanowano, ale widownia jakoś nie tęskni do filmu rozgrywającego się dookoła głowy. Podobnie jak za innymi wynalazkami, np. kinem zapachowym, z którym eksperymentowano już na początku ubiegłego wieku. Z czasem doszło do tego, że w takim obrazie “Zapach tajemnicy” (USA, 1960) specjalnymi kanalikami doprowadzano pod fotel kinowy a to bukiet winny, a to zapach pasty do butów czy tytoniu fajkowego – w powiązaniu z tym, co akurat pokazywał ekran. Amerykanie próbowali też kina wstrząsowego, co polegało na wprawianiu foteli kinowych w drgania w momencie efektownej katastrofy, którą właśnie podawano z ekranu. Mimo ponawianych przed każdym seansem zapewnień, że “lekarz jest na sali”, publiczność nie życzyła sobie aż tak dojmujących wrażeń. Czekanie na holograf Kino trójwymiarowe to też nie świeżynka. Pierwszy raz zademonstrowano je 10 czerwca 1915 r. w Astor Theatre w Nowym Jorku – z dwóch projektorów emitowano jednocześnie wodospad Niagara sfilmowany wcześniej dwoma równoległymi obiektywami. Publiczność podziwiała te okoliczności przyrody przez dwubarwne, czerwono-zielone okulary. Zachwytów jednak nie było słychać, a widzowie narzekali, że “trzeci wymiar przeszkadza im w śledzeniu akcji”. W rezultacie wynalazcy doskonalili systemy, ułuda trzeciego wymiaru była coraz bardziej sugestywna, ale publiczność na pokazy się nie garnęła. Annały odnotowują a to pierwszy trójwymiarowy film barwny (“R^eve d’opium”, Francja, 1921), a to pierwszy trójwymiarowy fabularny (“Power of Love”, USA, 1922), ale na zasadzie cyrkowej ciekawostki. Falstartem okazała się nawet produkcja, która dawała szczytową jak na tamte czasy iluzję przestrzeni: film trójwymiarowy z dźwiękiem stereofonicznym. Nazywał się “Dom z wosku” (USA, 1953) i nie podobał się, bo udźwiękowienie pochodzące z 25 (!) głośników nie pozwalało widowni skupić się na i tak już silnie inwazyjnym obrazie. Raz wydawało się, że od trzeciego wymiaru w kinie nie będzie odwrotu. W sezonie 1952-1953 tak mocno się w Ameryce spodobał trójwymiarowy film “Diabeł Bwana”, że w Stanach aż 5 tys. kin przystosowało aparaturę do odnośnych projekcji. A wynalazca systemu (niejaki Milton L. Gunzburg), dzięki któremu go nakręcono, został wielokrotnym milionerem. Po prostu w porę opatentował okulary polaryzacyjne, konieczne do zobaczenia trzeciego wymiaru. Od producenta kupował je po 6 centów za sztukę, a właścicielom kin sprzedawał je po 10 centów. Na fali krótkotrwałej mody upłynnił w ten sposób swojego towaru za 6 mln dol. Ale trzeci wymiar to była nowinka techniczna, która po prostu wisiała w powietrzu. W 1947 r. w Związku Radzieckim pokazano kolorowego i trójwymiarowego “Robinsona Crusoe”, nakręconego oryginalną radziecką metodą, zwaną stereokino. Ekran pokryto cienką metaliczną warstwą z wyżłobionymi w niej rowkami odbijającymi obraz oddzielnie dla prawego i lewego oka. Iluzja przestrzeni była podobno olśniewająca. A nie było to bynajmniej ostatnie słowo nauki radzieckiej w tym kierunku. To właśnie w Moskwie w 1977 r. doszło do pierwszego publicznego pokazu filmu holograficznego. Efekt był prawie taki sam, co w przypadku trójwymiaru, tyle że już bez okularów. A to “prawie” polegało na tym, że teraz, kiedy widz zmieniał miejsce obserwacji, oglądał obraz pod innym kątem. Jak w realnym świecie. Rzecz załatwiało wykorzystanie przestrzennego światła laserowego. Więc technologia gotowa, ale co z tego. Na holograf my nie jesteśmy jeszcze po prostu gotowi. Przynajmniej do czasu, aż ktoś nakręci za pomocą lasera nowego “Avatara”. Podobne wpisy
Szur) by Szad Akrobata feat. Mustafa (ADHD) and see the artwork, lyrics and similar artists. Playing via Spotify Playing via YouTube. Playback options
Wymiary świadomości organizują różne płaszczyzny istnienia w oparciu o ich częstotliwość wibracji. Każdy z tych wymiarów jest zgodny z pewnym zbiorem praw i zasad, które zależą od jego częstotliwości. Zgodnie z teorią czasu kołowego, sprawy będą się powtarzać przez bardzo długi czas, i będą powtarzać się niemal dokładnie tak, jak dawniej. Mówi się, że ludzie są wielowymiarowymi istotami światła o widocznym, gęstym wibracyjnie ciele, które zostały obdarzone świadomością. Są jednak świadomi tylko części swojego nieskończonego umysłu, o ograniczonym potencjale dostępu do jedynie pierwszych pięciu wymiarów. Większość z nas czuje się bezpiecznie i komfortowo w trzecim wymiarze poziomu świadomości, jednak dostęp do czwartego wymiaru, znanego jako płaszczyzna astralna lub „czas” jest możliwy dzięki zastosowaniu duchowych narzędzi, takich jak medytacja, introspekcja, refleksja i prośba o pomoc naszych duchowych przewodników oraz aniołów i archaniołów. Przeczytaj również: Człowiek z piątego wymiaru. Po czym możemy go poznać? Osoby o tak zwanej krystalicznej świadomości lub świadomości indygo, mogą uzyskiwać dostęp do poziomów tak wysokich jak siódmy wymiar, a nawet wyższch. DWANAŚCIE WYMIARÓW ŚWIADOMOŚCI Pierwszy Wymiar Ten wymiar służy jako punkt skupienia w świadomości. Tym, co rezonuje w tej częstotliwości, jest nasienie stworzenia, które rozwija swoją formę i niesie podstawowe informacje potrzebne do dalszego rozkwitu. Drugi Wymiar Jest to obszar kolejnych informacji. Rośliny i niższe królestwo zwierząt rezonują z tym wymiarem, istoty obdarzone świadomością nabywają informacje przez DNA i kod genetyczny. Podstawowe potrzeby i wymagania dotyczące żywności i przetrwania są obecne na tym poziomie częstotliwości. Trzeci Wymiar Jest to sfera formy. Świadomy umysł ludzi i wyższe królestwo zwierząt rezonuje na tym poziomie. Zaczyna się świadomość samego siebie jako odrębnej istoty, ale z powodu ograniczeń tego wymiaru nie jesteśmy w stanie pamiętać naszych poprzednich wcieleń. Czwarty Wymiar To królestwo czasu. Niektórzy nazywają to płaszczyzną astralną. Jest to poziom skupienia, informacji, formy i zmiany. Jest to również wymiar podświadomości, w którym można sięgnąć po zaawansowane umiejętności psychiczne. Przeczytaj więcej o podświadomości w artykule: Świadomość, Podświadomość, Nadświadomość! Piąty Wymiar Ten wymiar to królestwo ducha w którym istnieje wiele alternatywnych linii czasu i skoków kwantowych. Jest to wymiar nadświadomego umysłu. Świadomość ducha zaczyna pojawiać się na tym poziomie. Pamięć o naszych wyższych jaźniach często odczuwana jest w tym wymiarze, choć może być ledwie uchwytna. Kamertony oraz inne instrumenty pomagające w medytacji oraz podróżach wewnętrznych znajdziesz w naszym sklepie Szósty Wymiar To królestwo duszy. To wymiar światła. W tym wymiarze dusza poddaje się łagodnemu przepływowi ewolucji duchowych praw i planów, aby się do nich dopasować i spełnić swój kosmiczny potencjał. Siódmy Wymiar To jest obszar nieskończoności. Jest to wymiar, w którym dusza poddaje się w pełni i rozwija w nieskończoność. Ósmy Wymiar Ten wymiar to królestwo wieczności, pełna kosmiczna świadomość i jedność ze wszystkimi jej aspektami. To miejsce, w którym skupiają się i łączą wszystkie aspekty Życia – informacje, forma, czas, duch, dusza, nieskończoność i wieczność. To cały Wszechświat. Dziewiąty Wymiar To królestwo Boga. Wymiar Boskiej Świadomości. Dziesiąty Wymiar To jest sfera Multiwszechświata. To wymiar poza Wszechświatem i Świadomość, która go stworzyła. Jedenasty Wymiar To jest królestwo Omniwszechświata (Wszechświata obejmującego nasz wszechświat). To wymiar świadomości ze wszystkich możliwych wszechświatów. Dwunasty Wymiar To królestwo Miłości. To wymiar wibracji miłości przenikającej przez wszystko i jednoczącej wszystko – świadomość, informacje, formę, zmianę, ducha, duszę, nieskończoność, wieczność, Boga i wszystkie wszechświaty. Bycie na tym poziomie oznacza osiągnięcie Świadomości Źródła lub Świadomości Miłości. Nie należy tego mylić z romantyczną miłością, którą odczuwamy do siebie nawzajem. Jesteśmy istotami, które mają dostęp do wszystkich tych wymiarów świadomości w dowolnym momencie i miejscu. Jednak jeszcze nie wznieśliśmy się na wyższe poziomy i większość naszej świadomości nie jest dostrojona do tych wymiarów. Utrzymywanie poczucia bezwarunkowej miłości w sercu jest prawdopodobnie najlepszym sposobem podniesienia poziomu świadomości oraz harmonię między wszystkimi opisanymi wymiarami. Miłość jest tym, co budzi nas do Prawdy! Źródło: Grafiki:
PARANOJE (OSŚ) - Trzeci Wymiar zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - PARANOJE (OSŚ). Search for another track... Length(?) Length of the track. First number is minutes, second number is seconds. 04:20 Tempo(?) Tempo of the track in beats per minute. If the track has multiple BPM's this won't be reflected as only one BPM figure will show. 180 Key(?) Key of the track. This data comes from Spotify. I am actively working to ensure this is more accurate. C Maj Loudness(?) Average loudness of the track in decibels (dB). Values typically are between -60 and 0 decibels. Tracks are rarely above -4 db and usually are around -4 to -9 db. . 371 139 265 98 207 622 12 218